O mnie
Parę słów o mnie
Witaj na mojej stronie internetowej. Cieszę się, że tu zawędrowałeś. Nazywam się Kazimierz Długosz. Należę do zgromadzenia zakonnego księży chrystusowców. Od 1992 roku pracuję w Brazylii.
Przed przybyciem do kraju "Krzyża Południa" ukończyłem Zespół Szkół Elektrycznych w Kielcach oraz Wyższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu. Od początku szkoły podstawowej należałem do ministrantów, a potem także do Ruchu "Światło Życie" zwanego popularne Oazą. W tym czasie interesowałem się także krótkofalarstwem, uzyskując w wieku 15 lat zezwolenia na posiadanie radiostacji amatorskiej. Innym moim hobby było robienie zdjęć. Przez pewien czas posiadałem nawet małą ciemnię fotograficzną. Zainteresowaniom tym pozostaję wierny do dzisiaj.
W sierpniu 1982 r. wstąpiłem do zgromadzenia zakonnego Księży Chrystusowców. Po złożeniu ślubów wieczystych oraz otrzymaniu święceń diakonatu zostałem wysłany na kurs językowy, oraz praktykę duszpasterską do Anglii. W maju 1989r wraz z 23 współbraćmi przez posługę ks bp. Stanisława Napierały otrzymałem święcenia kapłańskie. Bezpośrednio potem, w ramach urlopu, pojechałem do pomocy duszpasterskiej na Ukrainę. Był to czas kiedy dopiero rozpoczynały sie legalne wyjazdy księży w tamte strony.
Po dwóch latach pracy na parafiach w Polsce (Szczecin Zdroje i Sarbia koło Kołobrzegu) oraz kilkumiesięcznym zastępstwie w Budapeszcie na Węgrzech na pokładzie statku PLO Łódź II wyjechałem do pracy misyjnej w Brazylii. Podróż statkiem w tamtych czasach była tańsza i oczywiście dawała niezapomniane wrażenia. Poznałem też nieco życie na statku co bardzo mi się przydało gdy zostałem później kapelanem polskich marynarzy w Santos i Paranagua. Po 28 dniach dotarliśmy do portu w Santos i 6 marca 1992 roku stanąłem na ziemi brazylijskiej. W porcie czekał już na mnie ksiądz Prowincjał Józef Wojnar S.Chr, z którym po załatwieniu wszystkich formalności udałem się autobusem do oddalonej o 450 km Kurytyby.
Po kilkunastu dniach, które spędziłem w Domu Prowincjalnym zostałem skierowany do parafii Dobrego Jezusa w Balsa Nova. Przez 3 miesiące zastępowałem tam ks. Benedykta Grzymkowskiego S.Chr, który wyjechał na urlop do Polski. Po powrocie proboszcza zostałem wysłany do Dom Feliciano w stanie Rio Grande do Sul. Jednak jako, że ciągle prosiłem przełożonych o wysłanie na kurs językowy po krótkim okresie pracy w tej parafii zostałem przeniesiony do Mendes w stanie Rio de Janeiro gdzie zamieszkałem w domu braci emerytów z zakonu marystów. Pod ich okiem przez 3 miesiące poznawałem tajniki języka portugalskiego. W tym czasie gościłem kilka razy u ks. Zdzisława Malczewskiego S.Chr proboszcza polskiej parafii w Rio de Janeiro. Dzięki temu miałem okazję poznać to najpiękniejsze miasto świata.
Trzy miesiące w Mendes minęły bardzo szybko. Trzeba było wracać do Dom Feliciano. W drodze powrotnej zatrzymałem się w domu Prowincjalnym w Kurytybie, gdzie powierzono mi zadanie zorganizowania duszpasterstwa polskich marynarzy w Santos, który uważany jest za największy port w Ameryce Południowej. Początkowo zamieszkałem w klubie dla marynarzy "Stella Maris", a po kilku miesiącach u pracującego w pobliskiej miejscowości ks. Tadeusza Adamczyka, kapłana diecezji tarnowskiej. Kilkanaście lat później mogłem odwdzięczyć się ks. Tadeuszowi za gościnę. Kiedy ze względu na wiek wycofał się z czynnego duszpasterstwa, przyjąłem go do siebie na parafii w Cruz Machado. Praca kapelana polegała na odwiedzaniu statków, rozmowach z marynarzami, spowiedziach, odprawianiu Mszy św. organizowaniu wycieczek czy też rozprowadzaniu prasy katolickiej. Przez cały czas wydawałem też biuletyn o nazwie "Kotwica". Jednak ze względu na brak zaplecza oraz trudności z utrzymaniem po pewnym czasie pracy w Santos zamieszkałem w domu Prowincjalnym w Kurytybie i dojeżdżałem do portu w Paranagua, odwiedzając także sporadycznie marynarzy w Santos.
Kolejną placówką, na którą zostałem przeniesiony, była parafia w Campo Largo. Miałem zastąpić tam schorowanego ks. Witolda Jasionowskiego S.Chr oraz w miarę możliwości kontynuować pracę z marynarzami. Wraz z ks. Zbigniewem Perdjonem przez kilka miesięcy opiekowaliśmy się tym chorym współbratem. Po kilku miesiącach na moją prośbę opuściłem Campo Largo i zostałem skierowany do Ijui w Rio Grande do Sul. Parafia ta leży blisko po tzw. redukcjach jezuickich, których historia pokazana jest m.in. w filmie "Misja".
Po urlopie w Polsce, kiedy parafia ta została przekazana diecezji otrzymałem propozycje objęcia probostwa w Capo Ere. Oprócz pracy w tej parafii zostalem Rektorem Polskiej kaplicy w Barrao de Cotegipe oraz kapelanem Polaków w Erechim. Pomagałem także w ośrodku dla narkomanów prowadzonym przez dr. Laercio Braggio oraz duszpasterzowałem w położonej na terenie parafii wiosce Indian ze szczepu Kaygang.
W pierwszych dniach marca 1988r objąłem parafię w Cruz Machado w stanie Parana. Do tej parafii oprócz kościoła głównego należało 21 kaplic i punktów duszpasterskich, gdzie regularnie odprawiane są Msze św. Cruz Machado to małe położone wśród gór miasteczko. Jako że duży procent mieszkańców jest pochodzenia polskiego, a na ulicach można było ciągle słyszeć język polski. W latach 1999-2001 dzięki dużemu zaangażowaniu ludzi świeckich, udało mi się przebudować i znacznie powiększyć kościół główny, w którym umieściłem podarowaną mi w Polsce płaskorzeźbę Chrystusa Króla Polski. Był to prezent, jaki otrzymałem od pani Ewy Gąsienicy Makowskiej żony starosty Zakopanego. Pierwotnie płaskorzeźba ta miała być przekazana Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II jako prezent od miasta Zakopane. W 2002r przed kościołem wybudowałem kapliczkę-sanktuarium poświęconą Matce Bożej Fatimskiej, a w latach 2003-2004 rozbudowaliśmy salon parafialny. W tym czasie w parafii dokończyliśmy budowę kaplic Świętego Jana Chrzciciela i Najświętszego Serca Jezusa oraz wybudowali 3 kolejne kaplice: Ducha Świętego, Świętego Józefa i Świętego Antoniego. Postawiliśmy także dwa duże salony w interiorze. Jeden przy kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej a drugi przy kaplicy Najświętszego Serca Pana Jezusa. Do tych prac należy dodać także budowę salek katechetycznym przy kaplicy w Nova Concordia. Oprócz pracy w parafii, przez pewien czas byłem spowiednikiem w seminarium oraz odpowiedzialnym za duszpasterstwo Rodzin w diecezji.
W 2005 roku objąłem należącą także do diecezji Uniao da Vitoria parafię w Mallet. Miasteczko, które jest centrum parafii liczy ok. 8 tyś mieszkańców i położone jest 200km od Kurytyby. Ponad 40% mieszkańców powiatu jest pochodzenia polskiego. Oprócz kościoła głównego do parafii należy 19 kaplic i wspólnot, w których regularnie odprawiane są Msze św. i nabożeństwa. W 2006 roku zostałem członkiem Rady Kapłańskiej diecezji Uniao da Vitoria a rok później także odpowiedzialnym za sektor (odpowiednik polskiego dekanatu). W 2007r podjęliśmy w parafii trud rozbudowy kuchni salonu parafialnego, oraz budowę nowej churasqueira. W następnych latach ogrodziliśmy i pomalowali kościół oraz naprawiliśmy dach i wyremontowali kuchnię na plebanii. Została także rozbudowana instalacja nagłośnieniowa w kościele. Przez cały czas mojej pracy w Mallet prowadziłem w lokalnym radio radiowe programy "Godzina Polska" oraz "Informator Parafialny" Więcej informacji placówkach, na których pracowałem można znaleźć w dziale "Parafie".
W październiku 2010 zostałem mianowany prowincjałem i zamieszkałem w Kurytybie. Sześć lat później zostałem mianowany na drugą kadencje. Na prośbę Przełożonego generalnego otrzymałem zgodę Watykanu na przedłużenie drugiej kadencji do końca 2022 roku. Moją działalność jako prowincjała można obserwować poprzez prowadzoną przezemnie stronę prowincji www.brazylia.chrystusowcy.pl Oprócz częstych odwiedzin pracujących na parafiach księży, kontaktach z miejscową hierarchią kościelną, opieką nad chorymi współbraćmi oraz załatwianiem przeróżnych spraw związanych z pełnioną posługą wznowiłem opłatkowe spotkania polskich i polonijnych duszpasterzy, w których uczestniczy 20-30 misjonarzy z Kurytyby i okolic. W połowie 2022 roku ze względu na problemy ze złamaną jeszcze w czasach seminaryjnych lewą nogą poddałem się operacji ortopedycznej, po której nastąpiła infekcja spowodowana zakażeniem bakterią szpitalną. Te problemy zdrowotne i wypływające z nich ograniczenia zredukowały bardzo moją działalność.